piątek, 16 marca 2018

Biały Dunajec

w miniony weekend
miałam niebezpiecznie podwyższony poziom serotoniny i dopaminy
a do tego doszły jeszcze niekontrolowane wytryski endorfin

i kto by pomyślał, że to wszystko od śpiewania

odkąd przeprowadziłam się do Warszawy
cierpię na chroniczny niedośpiew

co jakiś czas udaje mi się załagodzić ten stan
jednak nasycenie nie trwa długo

na szczęście w weekend, który skończył się dopieroco
(oj tam, 5 dni temu... ale w porównaniu z wiecznością - dopieroco ;)
było inaczej
bo i śpiewania było więcej
w sobotę śpiewaliśmy do czwartej rano
w niedzielę do piątej
też rano - a jakże

i w dzień jeszcze trochę
dopóki się nie rozjechaliśmy właściwie
co łatwe nie było (rozjechanie, nie śpiewanie)
bo po takim weekendzie - to jak w piosence:
"(...) i tak się trudno rozstać..."

ale nic to
do następnego pośpiewania trzeba jakoś oddychać
i wrócić do prozy życia

nie samą poezją człowiek żyje ;)

nie wrzucę żadnych 'ludzkich' zdjęć z wyjazdu (no, może oprócz jednego)
- taka umowa ekipowa

dodam tylko, że oprócz śpiewania
byliśmy w termach w Białym Dunajcu

o, tutaj:

na zdjęciu termy Gorący Potok, a nie pot - rzecz jasna
chociaż woda była tak gorąca, że właściwie i to, i to się zgadza

ludzie spoza ekipy trochę dziwnie na nas patrzyli
jakby nie wiedzieli: zostać w wodzie, czy się ratować
a może lecieć zadzwonić po pogotowie
czy tam inną pomoc :D

bo w ramach konkursu na wesoły czepek
weszliśmy do wody w najróżniejszych nakryciach głowy

od mopa z kolorowymi dodatkami po kask bokserski i strażacki
kapelusze, haftowane czepce, kolorowe peruki
i czego tam jeszcze nie było...

cuda wianki
dosłownie! :)
tu dla przykładu Siostra ma w czepku swym - jak pływać, to z fantazją ;)
photo by: Igor Godlewski
mam nadzieję, że nikt nie robił zdjęć z ukrycia

jeśli zaś tak się zdarzyło
szukajcie relacji w... bo ja wiem... może National Geographic ;)

a kiedy spotkamy się osobiście
koniecznie przypomnijcie mi
żebym Wam opowiedziała kapitalny dowcip
(nie jakieś tam bla, bla, bla)

i z pewnością się uśmiejecie*

*o ile nie pomylę Rubinsteina z Pendereckim
oraz Beethovena z Bachem ;)))

do następnego razu, drogie góry <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz